wtorek, 23 maja 2017

Recenzja książki Anki Mrówczyńskiej "Borderline: autoterapia"

Ostatnio miałam przyjemność przeczytać jedną z książek Anki Mrówczyńskiej pt. „Borderline: autoterapia, czyli o sprawach poważnych z solidną dawką autoironii” i powiem szczerze – czyta się ją jednym tchem. Mimo, że poruszona tematyka jest trudna, a opowiedziana historia bohaterki tragiczna, to lekkość, z jaką zostało to wszystko podane oraz przystępny język sprawia, że mkniemy przez kolejne zdania i rozdziały, zaintrygowani i wciągnięci w opisywane przeżycia i emocje.

Bohaterką tej powieści psychologicznej jest alter ego autorki, czyli Anka Mrówczyńska. Występuje ona jednakże w trzech osobach – pacjentki - Mrówczyńskiej, Pani Psycholog oraz Autorki, pełniącej z jednej strony rolę narratora, z drugiej zaś aktywnie uczestniczącej w akcji. Książka jest zatem pewnego rodzaj dialogiem wewnętrznym, swoistą autoterapią bohaterki, próbującej poradzić sobie z niszczącym ją zaburzeniem osobowości z pogranicza, czyli borderline. Całość powieści podzielona jest na rozdziały - sesje, na których poruszane są kolejne ważne aspekty życia Mrówczyńskiej. Do zbudowanego świata zaproszone zostają też liczne kreacje świadomości bohaterki jak np. rodzice, współpracownica, partnerzy i spersonifikowane emocje, np. Smutek, Autoagresja.

„Borderline: autoterapia” pięknie pokazuje istotę samego zaburzenia, ambiwalencję uczuć, jakie odczuwa osoba cierpiąca. Widać to nie tylko w wypowiedziach i zachowaniu Mrówczyńskiej, ale w samej konstrukcji bohaterki powieści. Mamy tu bowiem do czynienia z niejakim rozszczepieniem jej na tę chorą i niedojrzałą, ogarniętą borderline, czyli Mrówczyńską właśnie, na dojrzałą i bardziej świadomą już, wiedzącą więcej niż inni Autorkę oraz mediującą i pomocną Panią Psycholog. Pani Psycholog stara się naprowadzić Mrówczyńską na tory konstruktywnego myślenia. W tym samym czasie Autorka ciągle ją krytykuje. Za ta pozorną, wskazaną w samym tytule książki autoironią, kryje się jednak coś więcej. Jest to obraz obecnej w bohaterce autoagresji, niezgody na siebie, autokrytyki, zupełnego braku akceptacji. Bohaterka wydaje się nienawidzić siebie, choć jednocześnie pragnie sobie pomóc. By znieść ciężar bycia ze sobą, dezintegruje jakoby swoją osobowość, próbując oddzielić od siebie słabą część i wyizolować tę zdrową i kreatywną. Czytelnik staje się świadkiem słownej wojny toczącej się między oderwanymi od siebie częściami jej osobowości, słyszy ich kłótnie i patrzy, jak Mrówczyńska rozpada się na coraz to mniejsze kawałki po to, by na końcu na nowo zintegrować się i stać się sobą – już bardziej świadomą tego, co czuje i czego jej trzeba.

Ból, rozpacz, pustka, wyparcie, opuszczenie, alkoholizm, autoagresja i trudne relacje – to wszystko znajdziemy w książce Anki Mrówczyńskiej, która z ogromną szczerością i otwartością obnaża swoje uczucia przed czytelnikiem, wprowadzając go w mroczny świat borderline. Robi to jednak z uśmiechem, bawi się z czytelnikiem, poprzez postać Autorki gra z nim w teatr, ironizując tworzy dystans, nie pozwalający utonąć w mroku. Na końcu bowiem czeka nadzieja.

Dla mnie „Borderline: autoterapia” to przede wszystkim skarbnica wiedzy o tym, jak czuje i zachowuje się osoba z zaburzeniem z pogranicza. Pozwala poznać motywy kierujące cierpiącym. Na pewno okaże się to ogromną pomocą dla rodzin oraz dla samych zaburzonych, którzy być może błądzą w ciemnościach lub czują się samotni w swoim bólu. Myślę, że pozycja ta spodoba się też osobom  zwyczajnie zainteresowanym tematyką borderline i na pewno nie zmęczy ich ciężkim językiem czy zbyt naukowym podejściem. Historia Anki Mrówczyńskiej jest bowiem autentyczna, prosta w przekazie i bardzo emocjonalna. Na pewno warto ją poznać.

A oto recenzja w wersji wideo:


Linki do stron autorki książki:
http://anka-mrowczynska.com
http://blog.anka-mrowczynska.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz